Przemysław Rudź, Władysław Komendarek

Unexplored Secrets of REM Sleep

35,00 zł

Przemysław Rudź, Władysław Komendarek | Unexplored Secrets of REM Sleep

Bestseller

Super cena

Tagi albumu: Przemysław Rudź, Władysław Komendarek | Unexplored Secrets of REM Sleep, Generator.pl, Przemysław Rudź, Władysław Komendarek, muzyka elektroniczna, ambient, Tangerine Dream, Klaus Schulze, Vangelis, Jarre, electronic music, Kraftwerk

AUTOR Przemysław Rudź Władysław Komendarek
PRODUCENT Generator.pl
NUMER GEN CD 023
ROK WYDANIA 2011
MEDIA 1CD
OPAKOWANIE JEWELCASE
Kod produktu 006467
POPULARNOŚĆ

Lista utworów

Standing On The Shoulders Of Giants
Unexplored Secrets Of REM Sleep
Reminiscences From Beyond Infinity part 1 - Atavistic Throwback
Reminiscences From Beyond Infinity part 2 - Playing Dice With God
Reminiscences From Beyond Infinity part 3 - Immersed In A Marsch Of Grey Matter
Reminiscences From Beyond Infinity part 4 - Another Dawn Of Man
Lonely Spirits Over The Post-megalopolis Badland
Interrupted Stream Of Consciousness

Opis

Zarówno el-weterana Władysława Komendarka, jak i "etatowego" artysty Generator.pl Przemysława Rudzia nie trzeba chyba miłośnikom ambitnej elektroniki przedstawiać. Tym razem możemy podziwiać płytę stworzoną wspólnie przez obu twórców. Już sam tytuł zwiastuje wielowątkową, wielowymiarową ucztę dla melomana - przekonajmy się, jakie tajemnice skrywa faza REM snu...
Pierwszy utwór utrzymany jest w ciepłym, pofałdowanym stylu kojarzącym się z muzyką Tangerine Dream z albumu Flashpoint, nie sposób nie ulec urokowi królewskiego fortepianu z jego charakterystycznymi mantrowymi akordami, w drugiej połowie utworu nie zabrakło zaś kąśliwej, prawdziwie froeseowskiej gitary. We śnie przyglądamy się być może zamkom z niebieskiego piasku, które rozmywają się, niczym zastygający pnący bluszcz, w stojącą falę opalizującą wieloma kolorami. Nasz drugi sen to obkurczone oczekiwanie na chrzęszczący śnieg, podczas gdy skrywa nas cień gigantycznego metalowego pojemnika na suchy lód. Ziemia jest zbyt śliska, by iść naprzód, trzeba poczekać, aż pogoda się zdecyduje - tymczasem cały teren przeczesywany jest słabymi reflektorami zardzewiałych wysięgników, paradujących w oddali niczym zgarbione mechaniczne żyrafy. Muzyka z czasem nabiera znamion ekspresyjnego rocka elektronicznego, pierwsze minuty kompozycji mogą jednakże skojarzyć się z najbardziej awangardowymi pomysłami artystów takich jak Alex Smoke albo Peter Benisch.
W trzecim utworze okazuje się, czy nocne koparki potrafią grać na perkusji, podczas gdy za ich plecami dokonują się cuda fotosyntezy. Muzyka proponowana tu przez Komendarka i Rudzia mogłaby zostać podsumowana jako eksperymentalny elektroniczny jazz - artyści fenomenalnie i na swój indywidualny sposób wskrzeszają ducha płyty Albedo 0.39 Vangelisa.
Sen czwarty to zwolnienie tempa i zamglenie głównego planu - musimy kupić paczkę ambientalnych spinaczy, zanim wijąca się sekwencyjna sprężyna opuści swoje legowisko, położone gdzieś w połowie drogi między reliefem plaży a skupiskiem gniazd węży morskich. Słuchacz gubi się w labiryncie domysłów, co wskazują kredowe znaki napotykane na każdym kroku. Wspaniale surrealne 17 minut.
Finałowy utwór można znów traktować jak ukłon w stronę rockowo zorientowanego Tangerine Dream - ależ mogą się podobać te naginane w niespodziewane półtony zwały syntezatorowych akordów, podczas gdy machina akompaniamentu nabiera tempa, a w tle snują się agresywne pochody wyzwolonej gitary. Nie wiemy, czy przyglądamy się lotnisku, czy interakcjom neuronalnym, obrazy zmieniają się zbyt szybko, gdy skieruje się na nie uwagę nikną niczym piana dotknięta kawałkiem mydła.
To bezkompromisowa i bezprecedensowa odyseja prowokująca najwymyślniejsze skojarzenia. Polecam bezapelacyjnie.

Igor Wróblewski




W niewielkim środowisku polskich fanów i twórców muzyki elektronicznej wieści roznoszą się szybko. Informacja o wspólnym nagrywaniu płyty przez Komendarka i Rudzia wywołała skrajne emocje. Po publikacji fragmentów zwolennicy z radością i niecierpliwością czekali na cały materiał, a ludzie zawistni dali upust swojej małostkowości. Ale to chyba dobrze, bo najgorsza byłaby obojętność, a muzyka - jeśli jest wartościowa - obroni się sama. Wreszcie płyta się ukazała i można poddać ją ocenie. Unexplored Secrets Of REM Sleep to pięć różnych impresji będących efektem wymiany mnóstwa e-maili, sugestii i konfrontacji wizji obu kompozytorów. Ilustrowanie muzyką odmiennego stanu świadomości jakim jest ludzki sen, jest tu nie tylko wyrazem poszukiwań artystów, ale również pretekstem do prezencji potencjału i pomysłowości obu przyjaciół. Najkrótsza, pierwsza ścieżka Standing On The Shoulders Of Giants jest swoistym intro poprzedzającym trzy ponad 15-minutowe suity. Ten wstęp do długiej podróży jednoznacznie określić można jako przyjazny odbiorcy, gęsty i patetyczny. Pełne ekspresji solo Komendarka na syntezatorze Nord Wave kończy tę relaksację. Tytułowy Unexplored Secrets Of REM Sleep zaczyna się krokami. Te doskonałe technicznie nagranie ma tak szeroką bazę stereo, że nawet na laptopie ma się wrażenie, że ktoś chodzi dwa metry od lewej do prawej i przechodzi przez głowę. Po odgłosach stąpania, oddychania, kosmicznych efektach, słychać przetworzony elektronicznie głos Władka Komendarka. Zagęszcza się atmosfera i zaczyna odjazd w krainę odbioru - jakby podświadomego. Słychać równomierne uderzenia automatu perkusyjnego wokół którego pląsają elektroniczne ozdobniki, zakręcone solówki... Wybitnie transowy charakter kompozycji nie jest może awangardowy w swojej formie, ale jakże skuteczny w oddziaływaniu! Reminiscences From Beyond Infinity - najdłuższy 24-minutowy utwór składający się z czterech części, rozpoczynają skrzypce Dominika Chmurskiego. Przejmująco smutne, dodają muzyce ten rodzaj kolorytu który jest nieosiągalny przez cyfrowe przetworniki. Stopniowo jednak elektronika opanowuje dźwiękową scenę. Ponownie, ale w innej konfiguracji niż w tytułowej części płyty, wszechogarniająca rytmiczna struktura wypełnia rejestry. Tworzy się ściana brzmień może i kontrolowanych, ale niespokojnych niczym stado dzikich koni wyczuwających węchem obcego człowieka. Trwa to kilka minut, aż rytm cichnie i ponownie do głosu dochodzą bardziej subtelne dźwięki. Nie jest to jednak sielanka, a dość mroczna i refleksyjna prezentacja. Znów sztucznie zmodyfikowany głos Komendarka cedzi sobie znane formuły, kojarząc mi się z zadumanym filozofem z ubolewaniem komentującym losy ludzkiego gatunku. Koniec utworu brzmi jednak optymistycznie, a instrumenty walczące o prymat z powracającym beatem przypominają barwy syntezatorów z lat 80-tych. Lonely Spirits Over The Post-megalopolis Badland swój piękny początek zawdzięcza gitarze Fendera, na której delikatnie gra Jarek Figura. Przeplata się ona z subtelnymi pasażami syntezatora i cichą, prawie poetycką deklamacją głosu Komendarka przepuszczonego przez vocoder. Atmosfera jaka jest generowana z głośników przez pierwsze osiem minut to wręcz muzykoterapia. Dla urozmaicenia ożywia ją rytmiczna sekwencja, aby szybko ustąpić gitarze Jarka grającej elektronicznie zmodyfikowaną wariację w stylu hiszpańskiego flamenco. To chyba najbardziej nowatorski fragment płyty. Ostatni utwór Interrupted Stream Of Consciousness ma ciekawie zbudowaną linię rytmiczną, dość lekką w odbiorze, której jednak dla kontrastu dodano masę nie zawsze przyjemnych efektów przestrzennych. Na początku rozwijają się dwie niezależne linie basu (lekko rozrzucone po kanałach stereo), które po kulminacyjnym crescendo przechodzą w jedną, pulsującą ostinatową partię. To zasługa Maćka Wardy obsługującego gitarę basową. Tworzy się coś w rodzaju progresywnej elektronicznej psychodelii. Urywa się ona dość gwałtownie, aby dać miejsce ekscentrycznym popisom Władka Komendarka. To również wyraz szacunku Przemka Rudzia dla starszego kolegi, który kończy dzieło. Unexplored Secrets Of REM Sleep jest eklektyczną płytą, na której artyści starali się umieścić to co nowoczesne, ważne i atrakcyjne dla ucha. Stworzyli projekt, który łączy świetne rzemiosło i doświadczenie z wybuchami nieokiełznanej wyobraźni.

Damian "DiKey" Koczkodon


Warto było czekać na to wydawnictwo choćby dlatego, że wreszcie doczekaliśmy się czegoś intrygującego na naszym dość niszowym poletku wydawnictw El-muzycznych - dwa pokolenia charyzmatycznych, wrażliwych i pełnych wiary w to co robią muzyków. Komendarek i Rudź popełnili bardzo ciekawy i nietuzinkowy, nawet jak na współczesną muzykę elektroniczną, projekt muzyczny Unexplored Secrets Of REM Sleep.
Pierwszy utwór jest dość łagodnym wprowadzeniem do tych niesamowitości, które ogarną słuchacza w utworze nr 2. Piękne barwy syntezatorów Przemka oraz zadziorne partie Komendarka otwierają nam magiczne bramy do świata nieskrępowanej wyobraźni. Tytułowy utwór nr 2 wprowadza nas do surrealistycznego snu... Tak zaczyna się somnambuliczny, wręcz muzyczny rytuał, który kipi mnogością minorowych barw, oraz dość zaskakujących, nawet jak na ten niesamowity duet, rozwiązań melodycznych. Za każdym razem mam wrażenie, że tajemnicza faza snu ogarnia mnie do tego stopnia, że tracę poczucie rzeczywistości - muzyka wręcz osacza pochodami basowymi oraz tymi smaczkami brzmieniowymi charakterystycznymi dla Tangerine Dream. Vocoderowe wejścia Władka Komendarka zdecydowanie urozmaicają tę nietuzinkową El-muzykę. Utwór w pewnym momencie wybucha ferią iskrzących analogowych barw (zresztą panowie Komendarek i Rudź w wiadomy sobie sposób potrafili mnie skusić stopniowaniem dramaturgii co jest ważne nie tylko dla wykonawców muzyki elektronicznej) - progresywny duch, niczym zbłąkany czas, przeplata się przez sieć kosmicznych galaktyk. Surrealistyczne wizje fazy snu powoli krystalizują się w postaci motorycznego ostinato sekwencera, które niczym palący ołów wtapia się w mój mózg. Kakofoniczna mozaika dźwiękowa dobiega końca niczym ta z słynnej suity Pink Floyd Echoes. Przebiliśmy się poza nieprzyjazne nam tereny i doczekaliśmy pozytywnego olśnienia, choć do końca nie wiadomo czy to faktycznie przebudzenie czy kolejna… faza snu REM.
Kolejny fragment tego albumu to Reminiscenses From Beyond Infinity - elementy rocka progresywnego, a to miedzy innymi za sprawą frapujących partii skrzypiec elektrycznych Dominka Chmurskiego, które zdecydowanie rozbudziły mnie z tajemniczego snu, kolejne vocoderowe szepty Komendarka, oraz niepokojące plamy dźwiękowe syntezatorów Przemka sprowadzają mnie w bardziej El-popowe klimaty.
Następny utwór to 4 część - bardziej ambientowa i zarazem stanowiąca kolejny wątek fazy snu REM. Dźwięki otulają mnie do tego stopnia, że momentami tracę kontakt z rzeczywistością. To podobne uczucie jak oglądanie scen filmu Kena Russella "Odmienne stany świadomości" - uczucie permanentnego przyjemnego mrowienia gdzieś w moim mózgu gryzie się z zagubionym ego. Coś jest w tej muzyce zadziwiającego, mrocznego ale i delikatnego i mistycznego. Myślę, że dwie charyzmatyczne osobowości stworzyły dzieło ponadczasowe i frapujące do tego stopnia, że muzyka tego duetu tętni impresjami pełnymi abstrakcyjnych obrazów, ale nie odchodząca od stereotypowego, progresywnego kierunku muzyki naszych czasów.
Dowodem niech będzie drapieżne zakończenie Interrupted stream of consciousness - progresywna eklektyczna perełka z powalającą końcówką partii klawiszowych mistrza Komendarka. Pierwsza część utworu to potężne basowe ostinato Maćka Wardy, iście frippowa gitara Jarka Figury, wplecione w syntezatorowe pasaże Rudzia. Potem nagła cisza i po chwili niesamowite solo syntezatorowe charyzmatycznego Władka! Szacunek dla obu Panów! Marzy mi się kolejny projekt tych artystów. Polecam bardzo te dźwięki wszystkim spragnionych czegoś inspirującego w tym świecie muzyki ambitnej.

Mariusz Wójcik

Inni klienci wybrali

Podobne albumy

Kup Przechowaj

Towar w magazynie

Wysyłamy do 1 dni
Dostawa w do punktu odbioru już od 12zł.
Przesyłkę dostarcza Poczta Polska lub Inpost.
Możliwy odbiór osobisty poza siedzibą sprzedawcy.

Napisz do nas