Paul Nagle
Lore
44,77 złbrutto
WYKONAWCA | Paul Nagle |
PRODUCENT | Neu Harmony |
NUMER | NH 008 |
ROK WYDANIA | 1999 |
MEDIA | 1CD |
OPAKOWANIE | JEWELCASE |
Kod produktu | 002525 |
Lista utworów
Recenzja
Na mroźnym, pochmurnym tle zaczynają swój wątek skrzypce. W tle słychać grzmoty, syntezatorowe obłoki wypełniają cały plan. Odzywa się gitara, wywołując śmielsze rozwinięcie się impresjonistycznej muzyki w pierwszy główny temat: półtoratonowe alternacje mollowych akordów. Główna partia gitary może skojarzyć się z grą Manuela Göttschinga, z drugiej zaś strony staranny akompaniament perkusyjny, pełen ozdobników i "poślizgnięć", przywołać może na myśl podkłady w jakich gustuje Chris Hinze, natomiast tak jak tu brzmiącego ostinata nie powstydziliby się muzycy z projektu Wahnfried... Trudno powiedzieć, czy ten utwór bardziej należy do klasycznego repertuaru elektronicznego w dawnym stylu, czy też jest to nowocześniejsza kompozycja relaksacyjna; instrumenty i barwy współgrają ze sobą, składając się na oryginalną mozaikę, w której dostrzec można stare i nowe klocki, razem układające się w niewidywane jeszcze obrazy i w ten sposób zacierające punkty zetknięcia między znanymi i nowatorskimi elementami. Kiedy na tle hipnotycznego rytmu skrzypce i gitara zagrają unisono, pojawić się może przelotne skojarzenie z muzyką Enigmy, przy czym dopiero propozycja Nagle'a jest faktycznie "enigmatyczna", plenerowa, mieni się najrozmaitszymi odcieniami których w muzyce Enigmy słuchaczowi dotąd nie udało się uświadczyć. Zresztą za chwilę i ten motyw odejdzie w dal i rozpłynie się, a komopzycja rozwija się już po prostu tak, jak by była dziełem Paula Nagle. Nic dodać, nic ująć Drugi utwór wyłania się z melotronowych odmętów, flet śpiewa niskim tonem, cały utwór spowity jest mrokiem przebitym księżycowymi promieniami, niczym na obrazach Grimshawa. Wkrótce pojawia się ruchliwe, Ricochet-owe ostinato, a elektroniczne chóry zaintonują falującą, nostalgiczną pieśń. Powietrze pachnie deszczem, a miejsca ma słuchacz w tej niesamowitej kompozycji tyle, że naprawdę może odetchnąć pełną piersią i swobodnie rozejrzeć się po okolicy, nad którą zawisły ołowiane chmury Gitara intonuje napięty, wzbierający motyw, chmury przesuwają się teraz na tle firmamentu niczym na przyspieszonym filmie, a oślepiające światło coraz częściej przeziera zza spiętrzeń nimbusów i kumulusów. Mój ulubiony fragment tego albumu to kompozycja trzecia - utwór tytułowy. Zaczyna się miękkimi płatkami fortepianowego śniegu, padającego miarowo na syntezatorowe ławki i arpeggiatorowe wyschnięte trawniki. Słuchacz spaceruje po Parku Łazienkowskim o wschodzie słońca, zwiedza ogrody angielskie, brzegi wyspy Mainau? Drzewa, krzewy, ławki i latarnie szczelnie oblepione są śniegiem, ale cały park oddycha ciepłym, pomarańczowo-żółtym światłem. Kompozycja rozwija się pod puchowym akompaniamentem śniegu, aż rozpocznie się fragment oparty na wyraźnym rytmie. Słońce pojawia się zdecydowanie, niebo z czerwonego staje się różowe a potem odlepia się z niego różowa warstwa mgły i odsłania się czysty błękit. To mógłby być najgenialniejszy fragment takiego albumu, jak White Eagle Tangerine Dream - a tymczasem jest to nowa kompozycja, stworzona już wczasach dominacji innego instrumentarium i innych trendów. Jest jednak na tyle magiczna, że na pewno nikt po wysłuchaniu tej suity nie nazwie Paula Nagle epigonem
Ostatni poemat opowiada o powracających falach morskich. O ile poprzednie utwory usytuowane były brzmieniowo odpowiednio w lecie, jesieni i zimie, teraz nieśmiało budzi się wiosna. Morze jest powleczone zielonkawą poświatą, wieje jeszcze chłodny wiatr, nikogo nie ma na brzegu przypominającym woskową planetę bardziej niż piaszczystą plażę. To raczej wiosenne morze z obrazów Ślewińskiego niż mistyczno-zmysłowy żywioł z płócien Turnera. Melodia fletowa nie jest jednoznacznie smutna, ale musi dopiero się ocknąć, przebudzić się, rozbudzić w sobie samej wspomnienia. Arpeggia wylewają się na brzeg i nie wsiąkając w seledynowy brzeg cofają się, wywołując zagadkowe wrażenie rozmywania się melodii i jej wsuwania się w siebie jak teleskop. Akordy i wątki prowadzące balansują na granicy słonecznej melodii i nostalgicznej, chmurnej impresji. Ten utwór oraz kompozycja tytułowa wystarczą, by przyznać bez wahania, iż Paul Nagle jest jednym z tych kompozytorów i instrumentalistów, którzy wyraźnie i w nieskrępowany sposób czują wonie i widzą barwy muzyki
I. W.
Inni klienci wybrali
Podobne albumy
Kup Przechowaj
Ostatnie sztuki
Wysyłamy do 1 dni
Dostawa w do punktu odbioru już od 12zł.
Przesyłkę dostarcza Poczta Polska lub Inpost.
Możliwy odbiór osobisty poza siedzibą sprzedawcy.