Vanderson
Visions
35,00 zł
AUTOR | Vanderson |
PRODUCENT | Generator.pl |
NUMER | GEN CD 022 |
ROK WYDANIA | 2011 (2010) |
MEDIA | 1CD |
OPAKOWANIE | JEWELCASE |
Kod produktu | 006466 |
POPULARNOŚĆ |
Lista utworów
Opis
Kilka zamyślonych elektronicznych tąpnięć, oddalony szum kosmicznego wiatru... Powoli rozchyla się kurtyna i możemy przekroczyć granicę oddzielającą świat zwykły i codzienny od wizjonerskiego świata Vandersona. W drugiej minucie pierwszego poematu zarysowuje się, niczym mroźny wzór na szybie, hipnotyczna sekwencja w dobrym, berlińskim stylu. Z czasem dołączają kolejne instrumenty, atmosfera zagęszcza się, czy akurat podróżujemy przez górskie serpentyny w otchłań tropikalnego lasu, niczym w 1977 roku za sprawą magicznej płyty Tangerine Dream The Sorcerer?... Utwór jest fantastycznie "kleisty" i mrowiąco odrealniony, wydaje się przypływać z innego wymiaru. Dopiero mżące arpeggia w drugiej połowie nieco otrzeźwiają Słuchacza, ale i przyczyniają się do spotęgowania melancholii...
Druga kompozycja to fantastycznie rozkołysana podróż przez mieniącą się i opalizującą pustynię - nasze ślady w piasku mają fletowo-sekwencyjne brzmienie, a zwały chmur nad nami przetaczają się w dobrym jarre'owskim stylu, niczym na Oxygene albo Equinoxe. Impresja urzeka swoją nienachalną, a jednak niesamowicie porywającą melodyką. Muzyczna uczta trwa ponad 8 minut, przy czym stopniowo odchodzą ze sceny wątki melodyczne, pozostawiając miejsce elektronicznym niedomówieniom, cieniom i kilku znakom przestankowym, aż do całkowitej ciszy.
Pomału budzące się pomruki informują Słuchacza, iż zaczął się utwór trzeci. To bodajże najbardziej berlińska kompozycja w całym zestawie, pobrzmiewają tu nie tylko echa twórczości Tangerine Dream, ale i młodszych zdolnych kontynuatorów tradycji, jak np. AirSculpture (Vanderson nadaje na tych samych falach, co Pogofish, jeśli mogę się tak wyrazić). Blisko trzynastominutowa wizja zostaje sukcesywnie rozbudowywana i obudowywana wybornymi ornamentami, dochodzi hipnotyczna linia rytmiczna, z pieniących się sekwencji wyłania się ostatecznie wyraziste solo. Jakby tego wszystkiego było mało, pod koniec utworu usłyszymy fenomenalne elektroniczne "chóry" melotronu, sekwencyjne pochody tężeją i przeobrażają się na naszych oczach w omszały marmur.
Finałowy utwór to zwolnienie tempa, rozmarzenie, wkroczenie w wymiar ambientu. Początek tej wizji kojarzy mi się z mżącą, uśpioną taflą czarnej wody przepływającej przez impresję Klausa Schulze Blanche. Z czasem mgła rozchodzi się i wykwita dostojna sekwencja w tradycyjnym stylu - znów niebywale urzekająca i wciągająca swą hipnotyczną melodyką. Prawdziwie schulzeańskie solo to przysłowiowa kropka nad "i"; sekwencja wchodzi w wyższy rejestr, coraz więcej tu emocji, wspomnień, refleksji... Szkoda, że 13 minut i 40 sekund mija tak szybko... Utwór kończy się nagle, jakby wpół zdania - najlepsze, co Słuchacz może zrobić, to czym prędzej nacisnąć przycisk "play" i odbyć kolejną podróż... Z pewnością inną, niż ta akurat zakończona, gdyż muzyka Vandersona kryje w sobie ogromny wizualizacyjny potencjał.
I. W.
Inni klienci wybrali
Podobne albumy
Kup Przechowaj
Towar w magazynie
Wysyłamy do 1 dni
Dostawa w do punktu odbioru już od 12zł.
Przesyłkę dostarcza Poczta Polska lub Inpost.
Możliwy odbiór osobisty poza siedzibą sprzedawcy.