Odyssey
Music for Subway - Symphony for Analogues
29,00 zł
AUTOR | Odyssey |
PRODUCENT | Generator.pl |
NUMER | GEN CD 024 |
ROK WYDANIA | 2012 |
MEDIA | 2CD |
OPAKOWANIE | JEWELCASE |
Kod produktu | 006553 |
POPULARNOŚĆ |
Lista utworów
Opis
CD1
Z ciemności wyłaniają się wagony metra - wsiadamy w dźwiękową podróż przez podziemne labirynty. Po upływie niespełna dwóch minut czysty environmental przeradza się w fantastycznie rozedrganą sekwencyjną suitę, podminowaną efektami kojarzącymi się z płytami Jean-Michela Jarre'a Oxygene i Equinoxe. Zważywszy solidnie wyprodukowaną ścieżkę rytmiczną, utwór ten mógłby też był wyjść spod pióra Wolframa Spyry...
Introdukcja płynnie przechodzi w obły, aerodynamiczny ambient przepajający kompozycję drugą. Miłośnikom sekwencyjnych poematów z pewnością szczególnie przypadnie do gustu stojący, chmurny akord, na tle którego ewoluuje melancholijna melodia prowadząca. Z czasem nadciąga wichura w okolicy trzeciej minuty groźne pomruki wichru wydają się wypełniać całą głośnikową objętość...
Trzeci utwór to fenomenalna, nostalgiczna opowieść kojarząca się pełnym pogłosów i świetlistych strug brzmieniem z atmosferą Another Heart Breaks Electric Light Orchestra - tyle, że tu mamy jeszcze brawurowe elektroniczne solo w dobrym, berlińskim stylu...
Jak dotąd, aż trudno wybrać zdecydowanie najlepszy utwór - już pierwsze dźwięki każdej kolejnej kompozycji z miejsca oczarowują swoim nastrojem i pełnią wyrazu. Epizod czwarty wyróżnia się sekwencją brzmiącą, jakby zagrana była wprost na nieuchwytnych, natychmiast znikających neonowych smugach! Prawdziwie hipnotyczne dziesięć minut. Kolejny utwór może wywołać podobne asocjacje jak wczesne impresje Marka Bilińskiego - podniosły nastrój, częste zmiany rejestru, niebanalnie chwytliwe motywy piętrzące się w fantazyjne kaskady... Po zaledwie trzech minutach rozpoczyna się motoryczna, ale pozbawiona beatów kompozycja szósta: polifoniczny sekwencyjny koncert idealny na zamglony, deszczowy dzień.
Siódmy utwór zaczyna się, gdy arpeggia impresji poprzedniej przykrywa majestatyczna ściana akordów o nader wyrazistej melodyce; jeszcze przed upływem jednej minuty rozkwita ścieżka rytmiczna i płynnym ruchem wtacza się na peron rozmigotana solówka. Utwór ósmy pulsuje basową, niemalże "silnikową" sekwencją rytmiczną - teraz nasze wagony z największą prędkością mkną przez niezmiennie rozgałęziające się tunele, w których mży jaskrawoseledynowe, sugestywnie stereofoniczne światło pospiesznych arpeggiów...
Finał pierwszego krążka znów prowadzi wyobraźnię Słuchacza w rejony, w których nader dobrze czuje się Jarre'a, jednak solowa partia syntezatorowa brzmi tutaj zupełnie świeżo i oryginalnie (ależ podobać się mogą te schromatyzowane zakręty melodii!), a nastrój pogłębiony zostaje przez świetnie "szurającą" i szeleszczącą perkusję oraz pompującą mantrę linii basowej. Jako całość utwór znów ma coś z nastroju kapitalnego longplaya Time Electric Light Orchestra, szczególnie wspomnianego już przeze mnie utworu instrumentalnego...
CD2
Utwór pierwszy to majestatyczna, podniosła opowieść malowana na napiętym płótnie stojących, zziębniętych akordów. Jeszcze przed upływem czwartej minuty muzyka nabiera rozpędu, pojawiają się beaty, na które nanizana jest żywa sekwencyjna struktura - to ciekawy kontrast do spokojnie przelewających się w tle nostalgicznych plam akordowych...
Trzecia kompozycja to bodajże najbardziej abstrakcyjna kompozycja w zestawie; na tle zachmurzonego nieba widzimy fluorescencyjne koniki morskie i szaszłyki z iskier - a może to tylko przywidzenie? Jak długo właściwie już trwa ta podróż, gdzie teraz jesteśmy? Niczym obudzeni z nieoczekiwanego snu patrzymy przez chwilę na nasze otoczenie zupełnie nowymi oczami... Za sprawą arktycznej atmosfery czwartej impresji zdaje nam się, że nasze wagony wjeżdżają w niekończący się, odrętwiały tunel zbudowany z lodu i śniegu - trzy i pół minuty nieziemsko pięknego ambientu.
Piąta stacja to barokowo rozbudowana arpeggiatorowa konstrukcja, połyskująca gasnącymi i pojawiającymi się znienacka w innych miejscach żyłkami błękitnego elektrycznego światła. Gdy dojeżdżamy do utworu szóstego, mkniemy przez kolejny śniegowo-lodowy tunel, teraz jednak wszystko wokół aż kipi życiem, nie nadążamy za skomplikowaną grą sygnalizatorów świetlnych, na dodatek w nieskończoność odbijaną i deformowaną w szybach pojazdu...
W siódmym utworze wagony zwalniają, wydaje się, że już w ogóle się nie toczą, a może ogarnia nas tylko fala snu? Znów tracimy orientację w czasie i przestrzeni, ale doprawdy, nie jest to nieprzyjemne uczucie... W ósmym utworze ogarnia nas wrażenie, że przemieszczamy się przez labiryntową sieć niekończących się, granatowo-błękitnych rurociągów o kruchej, chrupiącej konsystencji...
Z dziewiątym utworem powracamy do rzeczywistości. W takt posuwistej sekwencji rozpoznajemy twarze współpasażerów, zwyczajne zakręty za oknami, wszystkie otaczające nas ziemskie dźwięki. Na dziesiątej stacji będziemy wysiadać. Echo korytarza potęguje dźwięki naszych kroków, słychać akordowe nawoływania, świat budzi się, do tunelu wpadają pierwsze promienie słońca. Ruchome schody sekwencji utrzymanej w średnim, nie do końca jeszcze obudzonym tempie wywożą nas na powierzchnię. To była naprawdę nadzwyczajna podróż...
I. W.
Inni klienci wybrali
Podobne albumy
Kup Przechowaj
Towar w magazynie
Wysyłamy do 1 dni
Dostawa w do punktu odbioru już od 12zł.
Przesyłkę dostarcza Poczta Polska lub Inpost.
Możliwy odbiór osobisty poza siedzibą sprzedawcy.