Imaginator

Dave Bessel jest mi znany przede wszystkim z udziału w legendarnym projekcie Node, pamiętam też jego solowe dokonania wydawane w tym samym labelu czyli DiN którym kieruje Ian Boddy. Nowy album wydany przez Groove to duet z brytyjskim kompozytorem Liamem Boyle. Pierwszy utwór to jeszcze wyraźny rytm, ale spokojnie, to nie ordynarne łupu-cupu tylko zgrabna sekwencja punktowana subtelnie perkusją, potem robi się spokojniej. To głównie statyczne pejzaże malowane raczej melancholijnymi, chłodnymi barwami. Czasem mamy też brzmienia właściwie modern classical, odległe orkiestrowe smyki niczym zjawy snujące się po krużgankach opuszczonej budowli... Atmosfera płyty miejscami przypomina również dokonania nieodżałowanego Marka Shreeve, chociaż trzeba powiedzieć wyraźnie: bez tego poweru ani porywającej melodyjności, mam na myśli raczej nastrój horroru i grozy, wyraźną "filmowość" muzyki. Słychać tu dobrze za które składniki brzmienia Node odpowiadał Dave - te nastrojowe, "klimatyczne". Brakuje wspaniałych sekwencji tamtego projektu za które odpowiadał Ed Buller, ale w zamian mamy naprawdę sprawne operowanie aurą i nastrojem. Interesujący album do nocnych lektur.

M.Ż.