Gert Emmens

Nearest Faraway Place vol.2

59,84 zł

Gert Emmens | Nearest Faraway Place vol.2

Tagi albumu: Gert Emmens | Nearest Faraway Place vol.2, Groove Unlimited, Gert Emmens, muzyka elektroniczna, ambient, Tangerine Dream, Klaus Schulze, Vangelis, Jarre, electronic music, Kraftwerk

AUTOR Gert Emmens
PRODUCENT Groove Unlimited
NUMER GR-157
ROK WYDANIA 2009
MEDIA 1CD
OPAKOWANIE JEWELCASE
Kod produktu 005794
POPULARNOŚĆ

Lista utworów

Part 8 [8:51]
Part 9 [9:24]
Part 10 [10:05]
Part 11 [5:42]
Part 12 [6:20]
Part 13 [12:17]
Part 14 [19:03]

Opis


The Nearest Faraway Place vol.2 - zaczyna sie ambientalnymi dźwiękami przechodzącymi póżniej w motoryczną sekwencję, utwor nabiera rozmachu, typowego dla twórczości tego muzyka, mamy tu sporo charakterystycznych, niby sonorystycznych efektów, które słychać gdzieś w tle muzyki. To nie jest żadna nowość w muzyce Gerta Emmensa ale nie można mówić tu o nudzie, przeciwnie - ekspresyjne sekwencje oraz soczyste i selektywne dżwięki pobudzają wyobraźnię. Interesująca jest muzyczna koda łacząca Part8 z Part9 - pamiętacie fantastyczny album The Alan Parsons Project i cd Gaudi? Tak jak na tamtym albumie tu również pojawia sie w języku hiszpańskim melodeklamacja w tym przypadku to kobiecy głos Natxo Asenjo-Fernandez oraz oraz męski głos - Cara - czuć tu tę samą magię jak we wspomnianym albumie Gaudi - coś uroczystego, odświętnego jest w tym kobiecym głosie.
Mamy tu dowód na to, że Gert Emmens potrafi być jednak nieprzewidywalny - kwiecista sekwencja, motoryczyczna sekcja rytmiczna, przypominajaca pamiętny Jarrowski Oxygene, oprowadza nas po Part9. Sama końcówka tego utworu to charakterystyczne dla Emmensa ambientalne granie, które nie mam nic wspólnego z klasykiem gatunku dark ambient, Steve Roach'em. W tym klimacie objawia nam sie następna częsć Part10 - tutaj Emmensowy mrok rozświetla pięknie pulsujący motyw sekwecerowo-mellotronowy, określenie "berliński beton" byłby nie na miejscu bo takie granie nazwałbym po swojemu: EMMENSOWA SEKWENCEROWA POEZJA - cudnie potęgowana dramaturgia tego kawałka, umiejętnie wprowadzone basowe pady a z drugiej strony siarczyste syntezatorowe czarowne solówki oraz specyficzne dla muzyki Gerta Emmensa wirtualne odgłosy, szmery, pomruki wywołują u mnie cudowne olśnienie. Dramaturgia rośnie jeszcze bardziej z narastającym rytmem nie podobnym do muzyki Gerta, czyli mamy tu kolejny dowód na to iż Emmens stara sie urozmaicić swoje solo produkcje i to w sferze brzmienia jak i aranżacji. Part 11 zaczyna sie Jarrowatą rumbą, umiejetnie tu zostal wprowadzony mellotron, który powoduje tu nagromadzenie się gęstej muzycznej mgły, wypełnionej malancholijno-nostalgicznymi westchnieniami tak jak tylko to Gert potrafi i co stanowi zresztą jego znak rozpoznawczy. Part 12 to już typowa Emmensowa kompozycja, aż wrze tu od nawarstwiających sie galopad sekwencerowych, spokojny kawałek i jakże piękny choć według mnie zbyt mdławy, brakuje tu tej ekspresji jakże charakterystycznej dla produkcji Emmens-Heij.
Kolejny utwór part 13 to już dośc spokojny fragment tego cd ale do czasu bo niespodziwanie Gert Emmens do sekwecyjnej partii dodaje mocny bit gdzie w pewnym momencie słychać kobiecy głos w języku francuskim - Eline Feldbrugge jest tu odpowiedzialna za te melodeklamacje i w tym momencie przypomina mi sie piękny początek cd Rudego Adriana Par Avion.
Muzyka ta robi wrażenie impresji muzycznej do jakiegoś filmu przyrodniczego, i w takich klimatach dochodzimy do ostatniej części Part 14. Pamiętacie na pewno pierwsze minuty słynnego Ricochet Tangerine Dream - Gert Emmens nawiązuje tu do charakterystycznego brzmienia tego kultowego krążka Tangerine Dream ale to tylko przedsmak tego co dalej nastąpi - po chwili następuje sekwencja wespół z przytwierdzonym do niej solówka klawiszowa Gerta, robi się nostalgicznie a nawet patetycznie, im dalej tym mroczniej - basowe pady i selektywne perkusyjne efekty dżwiękowe potęgują mroczny nastrój - zacieśnia się atmosfera niesamowitości i grozy utwór aż kipi od nawzajem ujadających solówek klawiszowych, przy końcu utwór się wycisza, następuje dalsze potęgowanie nastroju, który zmierza w kierunku ambientalnej pustki, gdzie Emmens zaprasza nas do kontemplacji w atmosferze prawie ocierającej się o kakafonicze dżwięki - mi się to kojarzy z filmem grozy a muzycznie blisko tej muzyce do pamietnego Sebastian in Traum Klausa Schulze.
W ten sposó dość zaskakujący, bez happy endu, kończy sie album Gerta Emmensa, który udowadnia mi ,że muzyk poszukuje nowych inspiracji ,dowodem jest zaproszenie wielu gości co spowodowalo odmianę ale styl Gerta Emmensa pozostał rozpoznawalny. Dla fanow Emmensa pozycja obowiązkowa - reszcie polecam ten album gorąco.

Mariusz Wójcik

Inni klienci wybrali

Podobne albumy

Kup Przechowaj

Towar w magazynie

Wysyłamy do 1 dni
Dostawa w do punktu odbioru już od 12zł.
Przesyłkę dostarcza Poczta Polska lub Inpost.
Możliwy odbiór osobisty poza siedzibą sprzedawcy.

Napisz do nas