Node
Singularity
69,37 zł
AUTOR | Node |
PRODUCENT | DIN |
NUMER | DIN 78 |
ROK WYDANIA | 2023 |
MEDIA | 1CD |
OPAKOWANIE | DIGIPACK 4-STRONY |
Kod produktu | 008339 |
POPULARNOŚĆ | Popularność 2 |
Lista utworów
Fast Forward 10:29 |
Continental Drift 07:06 |
Parallax 13:20 |
The Kraken 14:21 |
Cycles 05:19 |
Terminus 16:16 |
Opis
Dość sensacyjne wykopalisko, czyli ukazują się nieznane nagrania z sesji nagraniowych debiutanckiego albumu londyńskiej formacji Node wydanego w 1995. Node to projekt znany raczej wąskiemu gronu miłośników prawdziwie analogowej vintage elektroniki tworzonej na modularach, całkowicie improwizowanej i granej na żywo. To projekt dowodzony przez Eda Bullera, a do inspiracji nimi przyznawał się nawet legendarny Mark Shreeve kierujący Redshift. Wydają bardzo rzadko (po debiucie trzeba było czekać 19 lat na drugi album), równie rzadko grają na żywo - kojarzę tylko koncert z festiwalu Emma 24.09.1994 (wydany jako bootleg Foundation), potem ze stacji Paddington w Londynie z 22.09.1995 (singiel Terminus) oraz kolejny w tym samym mieście 27.01.2015, czyli 20 lat później, również wydany oficjalnie, jako Node Live. Sesje dokumentowane na Singularity miały miejsce w 1994, zdjęcia ze studia nagraniowego przypominają raczej pomieszczenia wielkiej centrali telefonicznej - niemal żadnych klawiatur, same banki modularnych syntezatorów z setkami pokręteł i splątane kilometry kabli... Tak mogło wyglądać królestwo Chrisa Franke z Tangerine Dream w latach 70-tych. Skład to Ed Buller, Flood, Gary Stout oraz Dave Bessel. Muzyka jest mroczna, industrialna, falująca w ciemności głębokimi basami i rozsypującymi się, skrzącymi ostinatami. To podróż przez duszne tunele metra, zaplecza elektrowni, wyciszone nocą hale fabryczne, magazyny śrub i silników. Niewiele tu melodii, właściwie wcale, raczej nieustanne pulsowanie maszynerii czasem popadającej w amok. Gdzieś z oddali niesie się flet z melotronu, cały czas buczą generatory, bulgoczą kotły wśród stalowych elewacji. Cały czas wędrujemy przez podziemia, żadnego blasku słońca, żadnego powiewu wiatru... I jednak słuchając zaczynamy rozumieć dlaczego te nagrania czekały w archiwach niemal 30 lat - bo nie jest to aż tak porywająca muzyka jak na płycie Node, mimo że skład i instrumentarium pozostały te same. Brakuje nieco struktury, tak porządkującej zawartość Node 2. Być może to odrzuty z sesji, być może nie dało się w 1995 wydać podwójnego albumu więc musieli dokonać selekcji. Tak czy owak, cieszę się że teraz ujrzały światło dzienne, mimo wszystko to fascynujący dokument.
M.Ż.
Inni klienci wybrali
Podobne albumy
Towar w magazynie
Wysyłamy do 1 dni
Dostawa w do punktu odbioru już od 12zł.
Przesyłkę dostarcza Poczta Polska lub Inpost.
Możliwy odbiór osobisty poza siedzibą sprzedawcy.