Peter Baumann
Repeat Repeat
172,67 zł
AUTOR | Peter Baumann |
PRODUCENT | Rubellan Remasters |
NUMER | RUBY 34CD |
ROK WYDANIA | 2022 (1981) |
MEDIA | 1CD |
OPAKOWANIE | JEWELCASE |
Kod produktu | 008303 |
Lista utworów
Repeat Repeat 3:46 |
Home Sweet Home 3:45 |
Deccadance 3:04 |
Realtimes 3:36 |
M.A.N. Series Two 3:41 |
Brain Damage 2:48 |
Kinky Dinky 3:14 |
Daytime Logic 2:52 |
Playland Pleasure 3:26 |
What Is Your Use? 3:32 |
Opis
Trzecia solowa płyta którą nagrał w 1981 Peter Baumann, po Romance 76 (1976) oraz Trans Harmonic Nights (1979) przynosi.... zbiór piosenek. Stylistyka tego albumu to modny w tamtym czasie synth-pop, który jak miało się wkrótce okazać miał przed sobą kilka lat wielkiej popularności. Tu mamy do czynienia z jego niemieckim wariantem, czyli Neue Deutsche Welle, mimo że wszystkie teksty są angielskie. Peter Baumann zaczynał w zespole The Ants, ale rzecz jasna wyżyny osiągnął współtworząc klasyczny skład Tangerine Dream w latach 1971-1977. Znamienne w tym świetle jest jak rozwijał swój solowy styl: Romance 76 brzmi właściwie jak z sesji Stratosfear, drugi album migrował już w stronę bardziej popowych melodyjnych form, na trzecim (oraz kolejnym Strangers In The Night) osiadł już w formule piosenkowej. Przy mikrofonie słyszymy w istocie samego Petera. Wokale są oszczędne, beznamiętne, sytuują się gdzieś pomiędzy robo-deklamacjami Kraftwerk a trzymaną w ryzach emocjonalnością Dawida Bowie z okresu Heroes czy Low. Piosenki mają zwartą strukturę, zmierzają od początku do końca niczym wektory gospodarki planowej, nie ma tu miejsca na rozległe improwizacje. Instrumentacja albumu to żywa sekcja gitarowa i perkusyjna, ale przede wszystkim jakże przyjemne analogowe pasaże elektroniczne. Bardzo lubię nastrój tej płyty, niesie pewne skupione poczucie koncentracji i zimnowojennego zagrożenia, niczym w utworze Die Russen Kommen (1980) zapomnianego projektu Berlin Express w którym Baumann działał z Conradem Schnitzlerem. Ale też zdarzają się przyjemne powiewy wiosennego optymizmu, niczym przebłyski słońca pomiędzy chmurami. Ogólnie, album interesująco wyłamuje się z bezmiaru instrumentalnych płyt naszych ulubionych "elektronistów", zdecydowanie warto dać mu szansę. Na koniec ciekawostka dla płytowych szperaczy: warto poszukać albumu wokalistki Leda Welcome To Joyland (1978), gdzie Peter Baumann tym razem wybrał rolę kompozytora i producenta, i wyraźnie to słychać.
M.Ż.
Inni klienci wybrali
Podobne albumy
Towar w magazynie
Wysyłamy do 1 dni
Dostawa w do punktu odbioru już od 12zł.
Przesyłkę dostarcza Poczta Polska lub Inpost.
Możliwy odbiór osobisty poza siedzibą sprzedawcy.