Mona da Vinci (LP)

Fan grupy Tangerine Dream nie ma lekkiego życia, nieustannie jest bowiem zasypywany kolejnymi nowymi płytami. Dla kogoś z zewnątrz może wyglądać to tak, iż Froese stracił głowę i bez opamiętania wydaje nowe płyty byle by tylko przytulić trochę grosza. I jest w tym trochę prawdy, jednak kolekcjonerzy wydawnictw grupy i tak muszą mieć wszystko. Mini-album Mona Da Vinci przynosi tylko 6 kompozycji, a z nich jedynie otwierający płytkę Calumet znany był jedynie z rejestracji koncertowej. Reszta materiału nie odbiega od standardów grupy i trudno uznać ją za nowatorską. To kombinacja new age, ambientu, rocka, sekwencyjnej elektroniki. Ale to już od lat uprawia Froese i jego grupa. Mimo to jeden utwór wybija się ponad przeciętność, a jest nim Phantoms & Oracles. Na szczególną uwagę zasługuje tu gra gitarzysty, Zlatko Pericy. To prawdziwy wirtuoz i kolorysta, co udowadnia natchnioną niemal grą w tym właśnie utworze. Z racji tego iż poza Calumet reszta materiału nie była znana fanom grupy, ci najbardziej zagorzali z pewnością włączą Mona Da Vinci do swoich zbiorów. Dla reszty to tylko ciekawostka, która w sumie nic nie wnosi do muzyki zespołu. Można posłuchać, ale rewelacji nie ma.

R. M.