The Geisha in the Paddy

Powrót projektu Pepijna Couranta (Akikaze)z Belgii, znanego mi od dawna z płyty In High Places, a przecież niedawno recenzowałem tutaj jego Global Textures, zachwycający album gdzie nagrał samodzielnie wszystkie instrumenty (także akustyczne!) oraz partie wokalne. Tym chętniej odpalam jego nową płytę. Już od pierwszych sekund masuje nasz umysł zgrabna perląca się sekwencja, okraszoną żywą perkusją niczym Schulze & Grosskopf czy pamiętny utwór Blaze projektu ARC z perkusistą Carlem Brookerem. Gdzieś koło 4:40 pierwszego utworu wiadomo już skąd tytuł płyty - to ten moment przynosi pierwszy wyraźny dalekowschodni aromat, który potem będzie się pojawiał w różnych miejscach tego muzycznego ogrodu. Trochę psuje efekt słabe brzmienie typu 'zsamplowałem gitarę Mike Oldfielda z Tubular Bells', ale jednak przyjemnie się tego słucha. Dalej mamy do wysłuchania długą opowieść narratora o incydencie z Mukden który zaczął japońską inwazję na Mandżurię w 1931... już czujecie? Mamy tu koncept album o współczesnej historii Japonii. Nie zniechęcajmy się, bo muzyka jest dobra, można smakować ten album zupełnie pomijając aspekt 'historyczny'. Dostajemy kilkanaście zwartych, odmiennych utworów, wykraczających poza typową el-muzykę. Ok, są utwory jak nr4 które brzmią dość sucho, ale w większości ciekawa instrumentacja i dynamika sprawiają że to dobry, ciekawy album.

M.Ż.