Robert Marselie
The Blue Team
75,89 zł
AUTOR | Robert Marselie |
PRODUCENT | Cue Records |
NUMER | CUE 1119 |
ROK WYDANIA | 1995 |
MEDIA | 1CD |
OPAKOWANIE | JEWELCASE |
Kod produktu | 002557 |
Lista utworów
Opis
Pierwszy utwór, Prologue wzbudza wspomnienia. Była taka gra RTS pt. Dark Colony gdzie pojawiały się mówione komunikaty w bardzo charakterystycznej modulacji wokoderem. I łza w oku się kręci jak idealnie ten sam głos opowiada jak ludzie odbudowali swe siły przeciw Obcym itd. na tle fantastycznej melodii. Ogólnie to różne w formie wyrazu warianty melodyjnej el od czystego ME po elementy chilloutu ujete w formę muzycznej opowieści o walce z UFOkami co świetnie oddają tytuły poszczególnych utworów. Znakomita płyta. Gorąco polecam.
Melancholijne, elegancko zaaranżowane akordy i zrobotyzowana narracja wstęp do tego zbioru nagrań przypomina nieco z charakteru introdukcję do concept-albumu Time Electric Light Orchestra. Wkrótce okazuje się jednak, iż wszelki trop prowadzi do Berlina: z akordowej poświaty wykluwa się ostinato, a na elektronicznym firmamencie, niczym za oderwaniem celofanowej zasłony zmętniającej pole widzenia, wykwita melodia prowadząca, przepływająca zgrabnymi meandrami to przez durowe, to przez mollowe przesmyki. Warto zwrócić uwagę na modulowanie pierwszoplanowego motywu przy pomocy pokrętła pitch-bend. W drugim utworze znienacka mogą powrócić skojarzenia z albumem ELO Time ta piękna instrumentalna ballada ma przecież coś z nastroju Another Heart Breaks ze wspominanej płyty. Fortepian kładzie na pięciolinii zamyślone układy nut, podczas gdy w tle wysączają się przygaszone akordy i intrygująca basowa tkanka urozmaicająca ścieżkę rytmiczną. Taki z lekka zamyślony, melancholijny, skąpany w mżącej poświacie nastrój panować będzie właściwie już do końca płyty, chociaż w międzyczasie okaże się, iż Marselie na przestrzeni tego albumu bliższy aniżeli (post)berlińska elektronika lub prog-pop okaże się subtelny chill-out z aranżacyjnymi odniesieniami do stylistyki typowej choćby dla Tangerine Dream w późnych latch osiemdziesiątych. W piątej impresji pojawi się jednak jeszcze jedno rozmigotane, ruchliwe ostinato, zatem w zasięgu wzroku znów pojawią się miejsca zapamiętane z wycieczek do Berlina. Wraz z utworem szóstym słuchacz poszybuje znienacka ponad kryształowymi chmurami w rejony chętnie penetrowane przez Jean-Michela Jarrea. Kolejną niespodziankę stanowi utwór ósmy; podkład perkusyjny wyraźnie nawiązuje do drugiej części Magnetic Fields J. M. Jarrea, podczas gdy w sferze harmoniczno-melodycznej znacznie bliżej stąd do funkowego oblicza loungeu; niektóre z tych harmonicznych pasaży mogły by być dziełem Dandy Jacka. Zbliżamy się do końca muzycznej podróży... Jeszcze tylko jedna instrumentalna sentymentalna ballada... Jeszcze jedno frapujące zestawienie breakbeatowej ścieżki perkusyjnej z tradycyjnymi berlińskimi wizualizacjami... Głębokie, ziarniste tony wysypują się z głośników i oznajmiają, iż lot dobiegł końca. Warto wsiąść na pokład od nowa: proszę nacisnąć przycisk play...
Dariusz Długołęcki
Melancholijne, elegancko zaaranżowane akordy i zrobotyzowana narracja wstęp do tego zbioru nagrań przypomina nieco z charakteru introdukcję do concept-albumu Time Electric Light Orchestra. Wkrótce okazuje się jednak, iż wszelki trop prowadzi do Berlina: z akordowej poświaty wykluwa się ostinato, a na elektronicznym firmamencie, niczym za oderwaniem celofanowej zasłony zmętniającej pole widzenia, wykwita melodia prowadząca, przepływająca zgrabnymi meandrami to przez durowe, to przez mollowe przesmyki. Warto zwrócić uwagę na modulowanie pierwszoplanowego motywu przy pomocy pokrętła pitch-bend. W drugim utworze znienacka mogą powrócić skojarzenia z albumem ELO Time ta piękna instrumentalna ballada ma przecież coś z nastroju Another Heart Breaks ze wspominanej płyty. Fortepian kładzie na pięciolinii zamyślone układy nut, podczas gdy w tle wysączają się przygaszone akordy i intrygująca basowa tkanka urozmaicająca ścieżkę rytmiczną. Taki z lekka zamyślony, melancholijny, skąpany w mżącej poświacie nastrój panować będzie właściwie już do końca płyty, chociaż w międzyczasie okaże się, iż Marselie na przestrzeni tego albumu bliższy aniżeli (post)berlińska elektronika lub prog-pop okaże się subtelny chill-out z aranżacyjnymi odniesieniami do stylistyki typowej choćby dla Tangerine Dream w późnych latch osiemdziesiątych. W piątej impresji pojawi się jednak jeszcze jedno rozmigotane, ruchliwe ostinato, zatem w zasięgu wzroku znów pojawią się miejsca zapamiętane z wycieczek do Berlina. Wraz z utworem szóstym słuchacz poszybuje znienacka ponad kryształowymi chmurami w rejony chętnie penetrowane przez Jean-Michela Jarrea. Kolejną niespodziankę stanowi utwór ósmy; podkład perkusyjny wyraźnie nawiązuje do drugiej części Magnetic Fields J. M. Jarrea, podczas gdy w sferze harmoniczno-melodycznej znacznie bliżej stąd do funkowego oblicza loungeu; niektóre z tych harmonicznych pasaży mogły by być dziełem Dandy Jacka. Zbliżamy się do końca muzycznej podróży... Jeszcze tylko jedna instrumentalna sentymentalna ballada... Jeszcze jedno frapujące zestawienie breakbeatowej ścieżki perkusyjnej z tradycyjnymi berlińskimi wizualizacjami... Głębokie, ziarniste tony wysypują się z głośników i oznajmiają, iż lot dobiegł końca. Warto wsiąść na pokład od nowa: proszę nacisnąć przycisk play...
I. W.
Inni klienci wybrali
Podobne albumy
Kup Przechowaj
Towar w magazynie
Wysyłamy do 1 dni
Dostawa w do punktu odbioru już od 12zł.
Przesyłkę dostarcza Poczta Polska lub Inpost.
Możliwy odbiór osobisty poza siedzibą sprzedawcy.