Garden Gnomes and Goblins

Ron Boots, Eric i Harald Van Der Heijden oraz Frank Dorittke, toż to czołówka holenderskiej i niemieckiej elektroniki. Jak się okazuje tworzenie się super grup, to nie tylko przypadłość rocka. Jakby tego było mało ów występ w ogrodach Wienfried Wieserdos, miał być solowym popisem Rona Bootsa. Jednak w pewnym momencie przystali do niego Frank Dorittke oraz Eric i Harald Van Der Heijden. Zmontowana w naprędce formacja Morpheusz, dała iście porywający koncert. Okazuje się że stworzyli piękną, wręcz baśniową muzykę tchnącą atmosferą letniej nocy gdzie wszystko może się zdarzyć. To blisko 77 minut całkowicie improwizowanego grania, jednak absolutnie nie słychać jakichkolwiek wpadek czy pomyłek. Atmosfera jest zgoła całkowicie inna, pełne niemal intuicyjne wyczucie i zrozumienie. Czerpiąc z rocka, ambientu i elektroniki, cała czwórka zagrała rewelacyjny album przesiąknięty atmosferą baśniowych opowieści o duszkach, elfach, gnomach, skrzatach. Snując delikatne, niemal senne wizje oczyma wyobraźni można podejrzeć ów magiczny świat, znany jedynie z dziecięcych opowieści. Kawał pięknej i wybitnie kojącej muzyki, szkoda tylko że nie można było tego doświadczyć na wyżej wymienionym koncercie. Bo z pewnością atmosfera była tam bajkowa.