Byssed

Skoulaman to pochodzący z Holandii Hans van Kroonenburg, który ma na koncie kilka potencjalnie ciekawych płyt. Pierwszy utwór 'Intro' zapowiada wycieczkę w regiony Vangelisa z okresu płyt China czy Mask, to fantastyczny przestrzenny utwór pełen brzmień którymi tak dawno temu raczył nas słynny Grek. Jestem totalnie pozytywnie nastawiony! Potem jednak album skręca w nieco inne regiony, mianowicie te eksplorowane pierwotnie przez Klausa Schulze na Mirage: zimne, sekwencje są sopliste, chłodne, powoli wirują niczym płatki śniegu w niewielkich alteracjach. Lodowe pady ewokują rozległe śnieżne połacie, bezludne i opuszczone... O ile wiem to nie pierwszy album Skoulamana będący hołdem dla KS, niestety podobnie jak swój mistrz, jego holenderski epigon również nie ustrzegł się dłużyzn i monotonii która wcale nie jest transowa. Mogłoby po prostu więcej się dziać, te sekwencje są zgrabne, ale zbyt długo muzyk na nich poprzestaje. Chciałoby się więcej.

Drogowskazy: Vangelis, Klaus Schulze, Adelbert von Deyen

M.Ż.