Phoenix Arising

Pochodzący z Wielkiej Brytanii Steve Smith na co dzień jest członkiem duetu Volt, który to współtworzy z Michaelem Shipway'em. Jednak jak się okazało pociągało go tworzenie muzyki pod własnym nazwiskiem. Steve Smith And The Tylas Cyndrome, to projekt funkcjonujący niezależnie od duetu Volt. Skład grupy poza liderem uzupełniają gitarzysta Alan Ford i perkusista Les Sims. Grupa pokusiła się o stworzenie kombinacji łączącej klasyczną elektronikę i art rock. Sięgają rzecz jasna do twórczości takich klasyków jak Jean Michel Jarre czy Tangerine Dream z drugiej połowy lat '80. Alan Ford na gitarze gra finezyjne sola niczym David Gilmour. Otwierający album utwór Spanish Storm ma w sobie ten iberyjski posmak, wzmocniony efektami nadciągającej burzy. Jednak Smith nie odżegnuje się też od twórczości duetu Volt, bo kompozycja Somwhere Out There brzmi jakby pochodziła z jednej z ich sesji. To znakomicie zapodana nowa szkoła berlińska, jaką tworzą min: Mario Schonwalder czy Detlef Keller. Jednak nie brak kompozycji utrzymanych w aurze późnego Pink Floyd, gdy w składzie grupy nie było już Rogera Watersa. Utwory typu Clockwork Freries czy Deep Depression, inspirowane są brzmieniem z okresu gdy liderem był David Gilmour. W sumie gdy słucha się Phoenix Arising na każdym kroku słychać czytelne inspiracje. Można odczytywać ten album jako swoisty hołd złożony tym wykonawcom. Nieco wtórna, ale na swój sposób znakomicie zagrana muzyka. Prawdziwy elektroniczny rock!

R. M.