Travelers' Cloth

Nie jestem znawcą dyskografii Roberta Richa - i kto w gruncie rzeczy jest, biorąc pod uwagę jej rozmiar? Lecz lubię jego niespieszne dźwiękowe monolity, a także ethno-ambient, czyli akustyczne bębny, flety, gongi, przeszkadzajki za którymi rozlewają się niczym wschód słońca nastrojowe elektroniczne pady. Taka właśnie jest ta płyta, skrzy się statycznie niczym powierzchnia jeziora o zmierzchu, czasem wzmagana delikatnie uderzeniem basu, czasem niesie się klangor zaniepokojonego ptactwa, czasem zawodzi niczym duch rozwiana linia prowadząca, załamując się w falowanie trzcin... Rytm jest właściwie nieobecny, zaś kompozycje podobne do siebie, otulające słuchacza zwiewną mgłą, skłaniające do odpłynięcia myślami. To zdecydowanie muzyka tła, wybitnie pomagająca w koncentracji, medytacji, oddechu, masażu czy wreszcie pracy twórczej. A i zasypia się przy niej wybornie...

M.Ż.